studio graficzne, wstega Mobiusa, Projektika Group

Wstęga Möbiusa

Dlaczego kręcimy się w kółko?

Dlaczego kręcimy się w kółko?

Zdarzyło Ci się kiedyś pracować nad projektem graficznym dla klienta, który z miną eksperta ocenia Twoją propozycję, choć zasadniczo nie wiadomo z czego ta mina wynika? Tak, my też znamy tych klientów – ludzi, którym wydaję się, że skończyli Akademię Sztuki, do tego trzy semestry historii sztuki i jeden rok uczęszczali na rysunek klasyczny. A wszystkie nie do końca celne uwagi rzucają w głębokim przekonaniu, że coś tu jednak nie gra.

Zawód grafik: czyli jak to jest, gdy klient wie lepiej

Zaczyna się dość niewinnie. Klient prosi o propozycję, nie wie dokładnie czego chce, ale ok. Tak też bywa. Grafik siada, myśli, tworzy koncepcję, jedną, drugą, trzecią, w końcu z dumą wysyła ją do klienta. A potem... bomba. „To nie to”, „Nie czuję tego”, „Może coś innego..... Nie wiem... z duszą?”. Grafik wzdycha ale poprawia. Druga wersja - lepsza, ale wciąż.... nie. Trzecia? Jeszcze gorzej. Czwarta? Piąta? N-ta? Zbliżamy się! Na ósmej wersji wracamy do pierwszej, bo „miała w sobie coś wyjątkowego”. Dokładnie tak jak animacja powyżej, lekko zmodyfikowany żart, który krąży po sieci od wielu lat (podobno żart, ale niestety rzeczywistość czasami przewyższa żart w swojej dziwaczności). I dla przypomnienia, aby zachować pewną spójność z tytułem artykułu, w takich przypadkach poruszamy się po wstędze Möbiusa, która ma tylko jedną powierzchnię, nawet jeśli jest skręcona jak sznurek w kieszeni.

To samo dotyczy produkcji filmowych. Jeśli klient nie przedstawi konkretnego scenariusza, co czasami może być trudne, spodziewajmy się problemów. A tak na marginesie, nawet jeśli jest scenariusz, to późniejszych edycji czasem nie da się uniknąć.

Na etapie n-tej poprawki wszyscy są już zmęczeni. Grafik ma cienie pod oczami, klient ma cienie w duszy. A co najgorsze – nikt nie wie, czy to już koniec, czy czekają kolejne nieprzespane noce i hektolitry wypitej kawy. Bo przecież lista poprawek to dla niektórych naturalne zjawisko, jak poranna herbata czy scrollowanie Instagrama. A że grafik czy montażysta poświęca swój czas, pomysły i energię? Cóż, to przecież „w cenie”, klient musi być zadowolony, czy też popularne "klient nasz pan", prawda? No właśnie — i tu dochodzimy do sedna.

Zanim zaczniesz – pomyśl

Warto się chwilę zatrzymać przed rozpoczęciem współpracy i naprawdę zastanowić, co chce się osiągnąć. Czy na pewno jesteśmy w stanie określić co chcemy? Jaki klimat, jaki styl, co naprawdę się podoba, a co jest tylko echem ostatnio widzianej reklamy w metrze czy filmu w komputerze. Jasne wytyczne, chociażby szkicowo narysowane na serwetce, czy w przypadku filmu podanie konkretnego przykładu jak by się chciało mieć zmontowany materiał, to potrafi skrócić cały proces o połowę (albo i znacznie więcej).

Poprawki? Oczywiście, są normalne. Nikt nie trafi idealnie za pierwszym razem, to jakby rzucać do kosza z połowy boiska, kiedy nigdy nie grało się w koszykówkę. Ale niech te poprawki mają sens. Niech prowadzą do celu, a nie jak po wstędze Möbiusa do punktu wyjścia, choć wydaję się, że byliśmy na zupełnie innej stronie.

W przypadku montażu filmu, kiedy poprawki są nanoszone zasadniczo na praktycznie skończonym materiale, jest to jeszcze większy problem. Pół biedy, kiedy w trakcie pracy są jakieś zmiany merytoryczne czy kompozycyjne, ale na końcowym etapie pracy, to każda poprawka wymaga ponownego zsynchronizowania z muzyką, czasem wymianę całej oprawy muzycznej czy dźwiękowej. Każdy w miarę ogarnięty montażysta układa ujęcia w pewnym swoim rytmie, według własnego poczucia estetyki i wrażliwości. Naprawdę trudno jest to zburzyć i odtworzyć w innym układzie. No ale to taka osobista uwaga.

Zakończenie z empatią (i z uśmiechem)

Praca nad projektem graficznym czy filmowym to współpraca. Warto pamiętać, że po drugiej stronie też siedzi człowiek - ze swoją wiedzą, czasem i ograniczoną liczbą godzin pracy na dobę. Ani grafik ani montażysta nie czyta w myślach, ale potrafi wyczarować cuda, jeśli wie, czego się od niego oczekuje.

Dlatego szanujmy się wzajemnie. Klient niech mówi konkretnie, my słuchajmy uważnie A wtedy - kto wie - być może pierwsza propozycja okaże się tą idealną? A jeśli nie, to przynajmniej nie zrobimy kolejnych okrążeń po naszej tytułowej wstędze.

PS - Jeśli o sztukę filmową chodzi, serdecznie polecam obejrzenie filmu dokumentalnego "Ostateczne cięcie: Magia montażu filmu", w którym wielu światowej klasy reżyserów, montażystów i aktorów rozmawia o sztuce montażu filmowego. O ich kłótniach, rozmowach i współnych decyzjach o tym, czy jednak zostawić kilka ramek więcej czy mniej.

Bądżmy w kontakcie Projektika Bądżmy w kontakcie

PROJEKTIKA s.r.o.

CZ +420 604 871 419

PL +48 574 244 912

office@projektika.group

 

IČ: 23010134

DIČ: CZ23010134

Nejsme plátcem DPH

projektika maps